czwartek, 13 października 2011

Gry i kontrrewolucja społeczna?

Gry komputerowe od samego początku wydawały się być w tej awangardzie światowej rozrywki, gdzie krytykowany przez feministki podział na męskie/żeńskie nie istnieje. Wszelkie gry były adresowane po prostu do gracza. Z czasem zaś, kiedy stały się bardziej rozbudowane i pozwoliły na często tworzenie własnej postaci, po prostu uzyskały możliwość stworzenia swojego wirtualnego bohatera równie łatwo jak swojej wirtualnej bohaterki. W ten sposób od razu było wiadomo, że każdy może poczuć, iż jest to gra dla niego czy dla niej.

gry dla dziewczynStan taki istniał i miał się w najlepsze przez bardzo długi czas. W roku 2009 jednak coś się zmieniło. Otóż w Japonii postanowiono wrócić do typowych wzorów podziału i zacząć tworzyć gry dla chłopaków i gry dla dziewczyn jako zdecydowanie odmienne produkty. O ile jednak gry dla chłopaków nie zmieniły się i pozostały tymi grami, które dotąd szumnie określano grami dla wszystkich, o tyle gry dla dziewczyn okazały się być… wirtualną zabawą w gotowanie, pranie i sprzątanie! To nie żart i każdy może to sprawdzić wpisując w wyszukiwarkę hasło „cooking mama”. Wydawać by się mogło, że produkt ten spotka się z miażdżącą krytyką i zostanie szybko wycofany. Cóż jak się okazuje świat lubi nas zaskakiwać. Chociaż w Japonii gra nie odniosła żadnego sukcesu, to została po prostu przemilczana.

Wydawać by się mogło, że to też dobra strategia i gra szybko zniknie. Tymczasem… okazała się być bestsellerem roku 2009 w….USA! Czyżby społeczeństwo amerykańskie zatęskniło nagle do typowej patriarchalnej ameryki lat pięćdziesiątych? Nie wiadomo jeszcze, lecz patrząc na krzyk – obudzonych z ręką w nocniku feministek, można śmiało stwierdzić, że dopiero teraz „się zacznie”…
O autorze
Mam 26 lat, uczęszczam do wyższej szkoły dziennikarskiej w Lublinie. Interesuję się wszystkim po trochu :)

Źródło: Gry i kontrrewolucja społeczna? - Mwodel

RPG? Czy „role” jeszcze obowiązuje?

Pytanie to, w tytule postawione tak śmiało, choćby z największym bólem rozwiązać by należało…

K. I. Gałczyński

Fani gier RPG dokładnie wiedzą jakie jest rozszerzenie tego skrótu: Role Playing Game – to brzmi doumnie! Tymniemiej ostatnimi czasy coraz większą popularnością cieszą się gry cRPG i MMO RPG. Fani RPG zadają sobie jedno pytanie, patrząc na gry takie jak WoW, Tibia czy choćby Gulid Wars skąd (do cholery) „R” w tym skrócie?!

Przyjęło się ostatnimi czasy, że grą RPG (opcjonalnie cRPG, MMO RP) nazywa się ten typ gier, w których kreujemy swojego bohatera posiadającego określone statystyki, przemioty i poziom (dyktowany przez tak czy inaczej nazwany poziom doświadczenia). Całość gry w większość gier „RPG” sprowadza się zazwyczaj do expienia czyli rozwijania swojej postaci. Ale nie o to chodzi w grach RPG!

Gry cRPG (computer role playing game), wywodzą się od swoich klasycznych odpowiedników tzw. RPGów papierowych (w śród nich Dungeons&Dragons, Warhammer itd). W grach tych, grupa graczy spotyka się w niewielkim (kilku osobowym zwykle) kręgu, siadają wspólnie i wyłącznie słowem kreują świat, postacie i wydarzenia. Każdy z graczy ma swoją postać, opowiada jej zachowania, wczuwa się w nią, zachowuje się tak jak zachowała by się ich postać (przykładowo postać która jest złe pomoże potrzebującemu, nawet jeśli gracz ją prowadzący by pomógł i odwrotnie). Jest to rodzaj aktorstwa – zgodnie z rozwinięciem skrótu – odgrywanie ról. Tworzenie świata wydarzeń, wsyzstko w wyobraźni. Fabuła jest klu tej formy rozrywki.

Początkowo, cRPGi trzymały się tej konwencji, choć wydarzenia były kreowane nie tylko przez wyobraźnie gracza ale także przez oprawę audiowizualną. Pośród pierwszych tytułów z gatunku królują klasyki, które do dzisiaj są przez fanów RPG, uznawane za najelpsze: Baldurs Gate, Planescape: Torment, Icewind Dale. Te gry skupiały się na fabule (bo i dysponowały dość skromnym warsztatem graficznym), a Planescape: Torment zyskał nawet miano interaktywnej książki (bo przez większość gry czytało się dialogi).

Oczywiście, nikt nie oczekuje, by w dzisiejszych czasach trzymać się aż tak klasyki, tymniemniej warto było by zwrócić uwagę, na kwintesencję gier RPG, którą nie jest ekspienie tylko wczucie się w postać i jej odgrywanie. Działania, które mają za zadanie przyciągnięcie do gier RPG „mas” sprawiają, że pojęcie gier RPG błyskawicznie się deprecjonuje. Nagle każdy jest fanem gier RPG, a WoW jest najpopularniejszą grą na świecie, która jest podobno (o zgrozo!) RPGiem.

Do tej pory zastanawiam się – skąd ta literka R bierze się w polu gatunek masowych gier, w których gracze robią sobie super silne postacie i nie przejmują się zbytnio fabułą ani tym bardziej realną grą i nie przejmują się w żadnym stopniu linią fabularną postaci.

Cóż można dodać skoro już cytujemy klasyków…

Dziwny jest ten świat…

O autorze
Programista i pracownik dużej firmy specjalizującej się w seo. Powiązany z branżą leśną i leśnictwem przez rodzinę. Specjalista od spraw reklamy internetowej, w tym pisaniu artykułów SEO. Pisze na dowolne tematy, z dowolną ilością znaków i dowolnym nasyceniem słowami kluczowymi, za niekoniecznie dowolną cenę ;-)

Źródło: RPG? Czy „role” jeszcze obowiązuje? - lesnik
nullOkazuje się, że to popularne stwierdzenie nie zawsze się sprawdza, jak to ma miejsce np. w przypadku gier komputerowych. Każdy zdeklarowany fanatyk takich gier ma swoje własne zdanie na ich temat, każdy ma także swoją ulubioną kategorię gier, a w końcu też ulubioną grę. Kwestia gier komputerowych to temat – rzeka, a każda teoria dotycząca tej materii z całą pewnością znajdzie zarówno wielu zwolenników, jak i antagonistów.
Do tego typu zagadnień z pewnością zaliczyć można temat najnowszych gier. Często można spotkać się ze stwierdzeniem, że są one zdecydowanie gorsze od starszych gier, które choć nie były najlepszej jakości, a ich grafika czasem pozostawiała wiele do życzenia, to jednak w kwestii tzw. „grywalności” były nie do przebicia. Niektórzy uważają po prostu, że najnowszym produkcjom ciężko będzie prześcignąć kultowe już gry, takie jak np. Mortal Kombat, World of Warcraft czy Heroes of Might and Magic. Te pozycje, choć nie pozbawione wad, gwarantowały rozrywkę na wiele zimowych wieczorów.
Co w takim razie powoduje, że granie w najnowsze gry nie dostarcza już tylu wrażeń, jak np. przejście misji w Return to Castle Wolfenstain czy zabicie bossa w Diablo? Być może chodzi tu o to, że producenci gier bardziej skupiają się na wizualnej stronie produkcji, niż na tym, jak dobrze będzie się w nią grało. Najlepsza grafika, oczywiście 3D, najnowocześniejsze efekty, najwyższa jakość dźwięku – to wszystko rzeczywiście wpływa na odbiór danej gry, ale czy decyduje o tym, jak często będziemy do niej wracać?
Starsi stażem gracze na pewno pamiętają jeszcze czasy, kiedy komputer PC był jeszcze niemalże kosmicznym wynalazkiem. Niemniej jednak, niepozorna Amiga czy Commodore potrafiły dostarczyć wtedy mnóstwo dobrej zabawy na całe lata. Producenci gier nie skupiali się zbytnio na grafice, ponieważ nie mieli w tej materii zbyt dużego pola do popisu. Dzięki temu ówczesne gry nie miały sobie równych. Czy więc nie warto zaczerpnąć wzorców z tamtych czasów i w końcu postawić na gry przez duże „G”?
Źródło: Nowe znaczy lepsze? - new_moon